Świetny aktor,wielka szkoda.Właśnie się dowiedziałam.Mr Brooks w tym filmie rola doskonała.Niestety dobre czasy odchodzą.

Ja również doskonale go pamiętam. Warto wspomnieć, że z dosyć bogatej obsady "Wielkiego chłodu" najchętniej patrzyło się właśnie na niego.

O tak! Odświeżyłam sobie ten film jakieś 2 lata temu.

Straszne Morricone, Holm, Connery, Boseman ostatnie lata to koszmar że tacy mistrzowie odchodzą. RIP :(

Eh, gdy zamykam oczy to widzę go jako oschłego i znudzonego życiem człowieka w którym stopniowo zachodzi przemiana. Do takich rol byl po prostu stworzony i odgrywał je wyjątkowo naturalnie (Dym, Dzieci gorszego Boga). Wielka szkoda, nie mogę uwierzyć że to już koniec.

Ja pamiętam Go z filmu ,,Park Gorkiego" i ,,Wielki chłód".

i jeszcze ten drobiazg: 
https://www.youtube.com/watch?v=TaXEw02aRo0

Z miesiąc temu oglądałem z nim The Challenger (2013)gdzie gra fizyka członka komisji badającej katastrofe Challengera, polecam ale trzeba się najpierw zainteresować tematem, choćby jest serial dokument na Netflixie ale nie tylko.

Zagrał Feynmana? Uwielbiam Richarda, więc tym bardziej sięgnę po ten film. Temat z uszczelką znam doskonale ;)

https://www.youtube.com/watch?v=8PAO2stY8u0

Raptem 71 lat... Mógł żyć. Niestety życie napisało mu inny scenariusz niż filmy. A miał ich w swoim dorobku tak wiele... "Żar ciała", "Odmienne stany świadomości", "Park Gorkiego", "Pocałunek Kobiety-Pająka", "Dzieci gorszego Boga", "Wielki chłód", "Przypadkowy turysta", "Kocham cię na zabój"...

To w latach 90. jakby zapadł się pod ziemię. Do głowy przychodzą mi tylko "Dym" i "Mroczne miasto".

Ale w XXI wieku wrócił w wielkim stylu - rolą w "Historii przemocy". Potem znakomite drugie plany w "Zmianie pasa", "Robin Hoodzie", "Osadzie" czy "Panu Brooksie". 

Bodaj tylko raz - w "Hulku 2" - zagrał naprawdę źle - taki beton, choleryk, wojskowy furiat ciągle na kogoś wrzeszczący. Jak nie on (przejął rolę po bezblędnym Samie Elliocie).

W środowisku mówiło się o nim, że pomimo sukcesów, był to aktor bez ego. Nigdy nie onieśmielał aktorów. Był bardzo skromnym człowiekiem i takie też prezentował aktorstwo, bardzo oszczędne, bardzo subtelne.

Przy tym przynosił swoim ekranowym partnerom ogromne szczęście. Zwłaszcza aktorkom.
Obok niego debiutowała Kathleen Turner (Żar ciała), zaistniała Joanna Pacuła, przełomowe role zagrały: Sonia Braga (Pocałunek Spiderwoman), Holly Hunter (Telepasja), Geena Davis (Oscar za Przypadkowego turystę), przypomniała o sobie Jennifer Connelly (Mroczne miasto) i Renee Zellweger (Jedna prawdziwa rzecz)...
Sporo tych zasług.

Był jednym z najciekawszych aktorów swego pokolenia, z pewnością najlepszym aktorem lat 80. obok Michaela Douglasa. Mam wrażenie, że dziś jest stosunkowo mało znany, bo filmy z jego udziałem nie są nigdzie wyświetlane. Jakże niesłusznie.
Pozostaną filmy...

https://www.youtube.com/watch?v=TaXEw02aRo0

Piękny, dogłębny wpis. Dziękuję :)

Zasłużył.
Jego aktorstwo było takie bezwiedne, takie niewymuszone, niemalże przezroczyste, żadnych krzyków, wrzasków, szaleństw, narcyzmu na zasadzie: patrzcie na mnie, oto jestem, gram! Nic z tych rzeczy. Paradoksalnie robił w ten sposób piorunujące wrażenie... To uważne, skupione spojrzenie, te czujne oczy. Niepodrabialne. 

,,Naoczny świadek" to też film z dobrą obsadą, w którym zagrał William Hurt.

A racja!
A teraz nadeszła kolejna wieść o odejściu.
Zmarł FRED WARD, niezapomniany REMO Willims, nieuzbrojony i niebezpieczny.
https://www.youtube.com/watch?v=LbLlWLVXbro

To prawda. Dobry aktor. Zagrał też w świetnym filmie ,,Ucieczka z Alcatraz".

Bardzo lubię film "Grzeszna propozycja" ("The Proposition") gdzie zagrali też Kenneth Bannagh, Madeleine Stowe, Neil Patrick Harris, Robert Loggia, Blythe Danner. Mało kto ten film pamięta. A szkoda.