PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=547189}

Intruz

The Host
6,5 97 171
ocen
6,5 10 1 97171
2,3 7
ocen krytyków
Intruz
powrót do forum filmu Intruz

Zupełnie się nie spodziewałem. Myślałem, że to będą jakieś głupotki, a film jest na podstawie
książki, fabuła unika typowych holiwoodzkich dramaturgii i to jest ogromną ulgą i takim powiewem
świeżości. Polecam wszystkim fanom sf zmęczonym schematami.

ocenił(a) film na 3
subcior

Co w nim sensownego? To że wszyscy zachowują się bez sensu?

ocenił(a) film na 8
Leszy2

Bohaterka, opca postąpiła sensownie przyłączając się do rebeliantów np. Albo szef koloni bardzo sensownie i mądrze ją potraktował jak przybyła. To z zachowań ludzi, a z innej beczki sensowny sposób kolonizowania światów - wysyłanie samej jaźni, bo latanie jakimiś statkami jest śmiertelnie kosztowne energetycznie (jestem fizykiem) - nie wiadomo czy to w ogóle będzie kiedykolwiek realne.

subcior

"Opca" ? Rozumiem, że u fizyka umysł ścisły ale proszę Cię... Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
doogee

:) to nie facebook a zlikowałbym powyższą wypowiedź.
mam papier na sfoje błędy :D

ocenił(a) film na 5
subcior

A ja ma bardzo mieszane uczucia - oczywiście pomysł mnie zaskoczył, bo po Zmierzchu nie spodziewałam się jakieś złożonej fabuły. Autorka mnie zaskoczyła, bo sam pomysł z opanowaniem ziemi przez kosmitów i naturą intruzów, był naprawdę niezły. Niestety dobrze żarło aż zdechło - o ile film mnie zainteresował, to w pewnym momencie stał się telenowelą w której wątek miłosny staje na pierwszym planie, przyćmiewając naprawdę dobry konspekt. Końcówka bardzo mnie zawiodła i zupełnie popsuła moje zdanie o filmie: łowczyni oczywiście przeżywa i na koniec wpada w objęcia głównych bohaterów, kosmici godzą się z rebeliantami, a po łzawych pożegnaniach intruz oczywiście przeżywa - i mamy dwa doskonałe związki. Nie lubię takiego rzygania tęczą i o ile były momenty, że zapomniałam kto jest autorem książki, koniec filmu mi o tym przypomniał. I nie chodzi o to, że lubię złe zakończenia - ale nienawidzę koncepcji w której nawet czarny charakter staje się dobry, a wszyscy wpadają sobie w ramiona.


Podsumowując: oceniłam film nisko, choć pierwszą połowę naprawdę dobrze mi się oglądało. Wszystko popsuła ta nieszczęsna, cukierkowa końcówka w stylu zmierzchu. Poza tym uważam, że pomysł został zmarnowany. Można było z niego wyciągnąć znacznie więcej, dodając więcej akcji i rozwijając wątki.

ocenił(a) film na 8
Ines13

:) Też mam odruchy wymiotne na tęczę w filmach, ale tutaj jakoś tego tak nie odebrałem. Poświęcenie bohaterki, ogólna beznadziejna sytuacja ludzkości i głównej ludzkiej bohaterki (będącej w niewoli we własnym ciele), a także śmieć pobocznych postaci dały mi poczucie poważnego filmu, w którym niczego nie mogłem być pewny - szczerze bałem się o bohaterów.

Tak, wątek miłosny był najsłabszy, na początku też go odebrałem trochę jak dłużyznę, lecz potem okazał się dla mnie też nowy i ciekawy - miłość której nie ogranicza ciało, jest ponad to, miłość do każdej z dwóch osób zamkniętych w jednym ciele. Fajne problemy. Ogólnie może trochę śmieszny jest pomysł miłości ponadgatunkowej :D ale dajmy na to, że obca stała się trochę człowiekiem przez długi kontakt i mogła pokochać tak jak my.

I jakoś od początku pomyślałem, że powinno się znaleźć jakieś ciało dla naszej obcej.

No i bez przesady - nasza bohaterka obca od początku była raczej pozytywnym bohaterem, tylko trochę nieświadomym krzywdy, którą wyrządza; po uświadomieniu sobie tego staje się wzorem moralności i poświęcenia, przy którym legendarny Jezus się chowa ;)

Tylko nie więcej akcji! ;) - masz na myśli strzelaniny i pościgi? - tego to dopiero mam dość. Podobało mi się tutaj kilka niestandardowych, nie hollywoodzkich rozwiązań wątków, np. pozwolili zostać w obozie temu młodemu niedoszłemu mordercy bohaterki i wcale nie odwróciło się to przeciw nim (co jest regułą w typowych filmach). Nie doszło do ataku na enklawę rebeliantów, (za co wielbię ten film) - miast tego okazało się, że ścigająca bohaterkę blondyna jest nadgorliwa, trochę szalona i sami pobratymcy ją powstrzymali.

ocenił(a) film na 5
subcior

"No i bez przesady - nasza bohaterka obca od początku była raczej pozytywnym bohaterem, tylko trochę nieświadomym krzywdy, którą wyrządza; po uświadomieniu sobie tego staje się wzorem moralności"

Mówiąc o cukierkowym happy - endzie, nie miałam na myśli tytułowego intruza - tutaj raczej łatwo było przewidzieć, że dogada się z główną bohaterką, bo nie jest w gruncie rzeczy zła. Miałam na myśli osobę łowczyni - która była bardzo słabym czarnym charakterem (chociaż zapowiadała się dobrze.) Była zła do szpiku kości, po czym na koniec została w bardzo głupi sposób złapana, wyjęto z niej obcego i nagle wszyscy wpadli sobie w ramiona. Przykro mi, ale nie kupuję tego - za dużo tej słodyczy. Nawet filmy Disney'a pod tym względem wykazują się większą jasnością umysłu. Świat, w którym na końcu wszyscy wpadają sobie w ramiona - łącznie z pierwszoplanowym czarnym charakterem, to rozwiązanie na poziomie Zmierzchu - a szkoda, bo ten pomysł wydawał się znacznie bardziej ambitny.

"Tylko nie więcej akcji! ;) - masz na myśli strzelaniny i pościgi? - tego to dopiero mam dość. Podobało mi się tutaj kilka niestandardowych, nie hollywoodzkich rozwiązań wątków,"

A ja powiem tak: żeby stworzyć ciekawy, intrygujący film bez pościgów, trzeba wypracować do perfekcji postacie, bo to na ich emocjach opiera się wtedy cała akcja. O ile Intruz na pewno reprezentuje sobą więcej niż Zmierzch, o tyle postacie nie były na tyle wyraziste i ciekawe, aby wyłącznie na nich oprzeć akcję - niestety w II połowie filmu tak się właśnie stało. A szkoda, bo walka rebeliantów z obcymi, dawała szansę na niesamowite widowisko. Tutaj potencjał został zmarnowany i widza puszczono z kwitkiem, dając na pocieszenie beznadziejną scenę ujęcia łowczyni przez kilku rebeliantów. Niestety, twórcy poszli na łatwiznę.

"a także śmieć pobocznych postaci dały mi poczucie poważnego filmu, w którym niczego nie mogłem być pewny - szczerze bałem się o bohaterów."

Oglądałam ten film jakiś czas temu, więc popraw mnie jeśli nie mam racji - aczkolwiek ja nie przypominam sobie bardziej znaczących zgonów. Wszyscy przecież przeżyli - łącznie ze złym intruzem mieszającym w głowie łowczyni (na koniec został wysłany w kosmos) Ja obawiałam się o bohaterów w I połowie filmu, kiedy było naprawdę intrygująco. Później zaczęło się rzyganie tęczom i wiedziałam, że zapewne wszyscy przeżyją:P

Cóż mogę powiedzieć - każdy ma inne zdanie na temat filmu. Ja Twoje w pełni szanuję i jak powiedziałam wcześniej, film ma wiele plusów. Pomysł jest świeży i nowatorski, ale wykonanie już nie do końca. Można z tego było wyciągnąć o wiele więcej i zrobić poważne widowisko na poziomie Igrzysk Śmierci. Zamiast tego twórcy odesłali nas z kwitkiem, stosując przewidywalne rozwiązania. To jest oczywiście moje prywatne zdanie;)

Pozdrawiam!;)


ocenił(a) film na 8
Ines13

Pewnie, rozumiem, że Cię słodycz poraziła, mnie akurat nie ale było sporo pozytywów, więc się nie dziwię. Każdy odbiera indywidualnie różne rzeczy. Mi się podobało, że łowczyni została przez swoich powstrzymana przed nadmierną eskalacją zła, byłem przekonany, że jak w każdym amerykańskim filmie zaatakują tą kolonię i w ostatniej chwili dopiero kogoś się uda z niej uratować - ufff, nic takiego nie było. To by był przykład tej holliwoodzkiej dramaturgii której nie lubię. A Ty widzę byś chciała takiej konfrontacji? - wow, wiesz, gdyby realistycznie ją poprowadzić to kolonia nie miałaby szans, więc nic ciekawego w tym nie widzę.

Drugoplanowe postacie zginęły - kierowcy jednej z ciężarówek sami się zabili by nie wydać koloni - twardy kawałek filmu.

Też pozdrawiam! :) Igrzyska lepiej zrobione i dopracowane bardziej, i lepiej zagrane - oczywiście :)

ocenił(a) film na 7
Ines13

''kosmici godzą się z rebeliantami'' Gdzie widziałaś,aby oni się pogodzili ? Przecież ci rebelianci w dalszym ciągu muszą się ukrywać,jeśli nie chcą zginąć.

ocenił(a) film na 4
subcior

Dla mnie też duże zaskoczenie (in minus). Sprawdzony rezyser, którego parę filmów bardzo cenię, ale ten film jest przesiąkniety "Saga Zmierzch". Jest w nim więcej Meyer, Mało Andrew Niccola. Do tego jałowe aktorstwo, bezpłociowośc postaci. Rozumiem, że obcych mozna było tak przedstawiać, ale ludzie tez tu nie grzeszą ikrą. Miałbyc hit jest kit. Moja ocena 4,2

subcior

"Myślałem, że to będą jakieś głupotki, a film jest na podstawie
książki" nie no argument że każdy film jeśli jest na podstawie książki to musi być dobry jest po prostu śmieszny, znam mase filmów na podstawie książek które mimo to są słabe

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones